Wczorajsza wycieczka do Fulufjällets i Nipfjället. 10 maj przypominam.

Najpierw polazłem na wodospad Njupeskär. Ostatnia część trasy niby zamknięta, ale kto mi zabroni Udało się podejść na tarasik widokowy pod wodospadem, robi wrażenie - nawet zamarznięty w połowie. Śniegu miejscami tak na oko po pół metra, ale ubity i nie zapada się.

Potem stwierdziłem że zrobię kółko i wrócę do auta na około, nad wodospadem. Problemy zaczęły się już na samym podejściu, gdzie trzeba było włazić na czworaka i wybijać sobie miejsca na buty w śniegu. No ale dobra, wlazłem. Swoją drogą oznaczenia szlaków tam to jest jakaś kpina - „Björn, piźnij trochę pomarańczowego szpreju na kamienie” „A jak spadnie śnieg?” „Jak spadnie śnieg to nie będzie to nasza wina”. Idzie się po omacku z gps, próbując trafić w szlak. No ale dobra, jestem nad wodospadem, przechodzę mostkiem nad potokiem, i lezę dalej (oczywiście na płaskowyżu śniegu po pół metra, i często ląduje się nogami po kolana w nim). Problem zaczął się przy złażeniu niżej, gdzie na zboczach zalegało jeszcze więcej śniegu, a szlak szedł trawersem. W pewnym momencie stwierdziłem że nie ma żadnego sensu dalsze uparte parcie w przemoczonych już i tak butach, skoro nie mam pewności że dalej teren nie będzie jeszcze bardziej stromy i zasypany. Zdecydowałem się więc na taktyczny zjazd na dupie w żlebie, gdzie płynął jakiś strumień. Dalej już błądząc między drzewami odnalazłem szlak (oczywiście również zajebany śniegiem, miejscami wpadałem nogą nawet po pas), upadłem raz na poważnie uderzając rzepką w rant kamienia ukrytego pod śniegiem (ała), i dotarłem na parking.

Bilans wg stravy to niecałe 7km i 251m przewyższeń. Zdjęć z zejścia niestety nie mam, bo nie myślałem o niczym innym jak tylko zejściu na dół płaskowyżu.

#podroze #szwecja #mojezdjecie
ba55c61d-2b01-4614-a931-30f075e52e8e
9c384d49-646d-4e0f-8b6f-162eacd7c9f0
8d3a6ec8-e955-46db-bd7c-83d5815baf18
3e8dde97-2f4f-42b0-81cf-0d9e0624007e
0c621902-26d0-49b8-b024-dbee726beed2
maciekawski

Kolejna część to wejście na Lillnipen.


Zapakowałem się, buty wrzuciłem na miejsce pasażera na podłogę żeby się suszyły (nie powiem, przez 50 min jazdy golf wysuszył je bardzo ładnie!), no i dotarłem na kolejny parking. Mina mi zrzędła jak zobaczyłem znowu całą trasę zajebaną śniegiem. No ale nic, wyżej na pewno będzie lepiej.

Nie było xd

całe podejście z parkingu zimowego na letni było zawalone śniegiem, z kilkoma miejscami gdzie słoneczko przygrzało mocniej i śnieg już stopniał. Jednak tam gdzie nie stopniał człowiek idąc po jego powierzchni potrafił wpaść nagle po pas, i musiał gramolić się na czworaka z użyciem rąk, które też od razu wpadały pół metra niżej. No ale nic, buty przemoczone po raz drugi tego samego dnia, więc stwierdzając że gorzej już nie będzie dolazłem na górny parking. Tam korzystając z uprzejmości kogoś kto podchodził na górę przede mną, skorzystałem z jego śladów, także samo podejście na „szczyt” nie było już tak tragiczne, również za sprawą coraz większych płatów odkrytego terenu. Sama górka fascynująca nie jest, ale z racji że tamte rejony są w zasadzie płaskie jak klucz 16 (poza kilkoma wybrzuszeniami) to można objąć wzrokiem całkiem niezły kawałek terenu. Było również świetnie widać porządne już norweskie góry.


Po herbatce na górze, znów korzystając ze śladów grupy ludzi schodzących przede mną (cała ósemka, wyglądali jak drużyna pierścienia po wyjściu z morii ) udał się w miarę bezproblemowo zejść na parking.

473138eb-4d6d-4a7e-9d3a-1e5e051b764a
eb66fac3-f3a8-49a9-a757-cabd361a2508
d63a62dc-171e-4b0e-81de-129688e9abae
maciekawski

Na sam koniec pojechałem jeszcze na granicę z Norwegią (bo czemu niby nie - teraz mogę mówić że byłem w Norwegi!), i na tym kończąc wróciłem do siebie.


Minus? Nie zobaczyłem żadnego łosia czy innego renifera. Nawet głupiego zająca

cdf60e1b-5d50-4e8d-a651-7d1086e10420
89c23ba6-1eff-415c-bbe7-39404dcb1e11
bojowonastawionaowca

@maciekawski ładne widoczki i śnieg

golden-skull

@maciekawski Miałem okazję być tam latem. Pozdro!

8639e94e-d14d-4e90-80f9-15facebf8caf
maciekawski

@golden-skull mam w planach pojechać tam znowu za miesiąc czy dwa znowu, żeby obejść więcej terenu - tyle że bez śniegu po pas

Zaloguj się aby komentować